Discussion:
Jedwabne - anatomia kłamstwa
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
mkarwan
2016-06-01 14:14:59 UTC
Permalink
Jeden z mędrców powiedział, że należy wystrzegać się tych, którzy chcą w nas
wzbudzić poczucie winy, albowiem pragną oni władzy nad nami.
Słuszność tej maksymy rozumieli doskonale komuniści. Julia Brystygierowa,
żydowski kat stalinowskiej bezpieki, miała ponoć zwyczaj powtarzać, że dumę
i honor wybije z Polaków choćby kańczugiem.
Wiedziała, że duma i honor Polaków są dla totalitarnej władzy najbardziej
niebezpieczne.
Wiedziała, że jeśli nie wybije z Polaków dumy i honoru, nie zdoła ich
zniewolić.
W 1989 przestała istnieć bolszewicka Polska Rzeczpospolita Ludowa, lecz duch
bolszewizmu i żądza władzy połączyły środowiska wyselekcjonowanych
przedstawicieli antykomunistycznej opozycji oraz przefarbowanych na
demokratów niegdysiejszych komunistów, także komunistów i opozycjonistów o
żydowskich korzeniach.
Okrągły Stół dał Michnikowi media.
"Gazeta Wyborcza" była czytana niemal przez wszystkich Polaków.
Jeśli dodać do tego stacje radiowe oraz założone w latach
dziewięćdziesiątych przez ludzi uwikłanych we współpracę z bezpieką stacje
telewizyjne (1992 Polsat i 1996 TVN), które mówiły tym samym głosem co Adam
Michnik i spółka, to trzeba stwierdzić, że instrumenty do wybijania z
Polaków dumy i honoru zostały przygotowane perfekcyjnie.

Na pierwszy ogień poszło Powstanie Warszawskie.
Było niebezpieczne.
Było wzorcem ociekającym polską dumą i honorem, na którym wychowały się
powojenne pokolenia Polaków.
Było niebezpieczne także dlatego, że w oczach świata burzyło zbudowany z
wielkim trudem żydowski etos walki.
Świat nie wiedział o Powstaniu Warszawskim, bowiem nazwę tę w latach
1945-1989 zawłaszczyli dla siebie Żydzi, warszawskim nazywając powstanie w
getcie roku 1943.
W zamieszczonym w "Gazecie Wyborczej" artykule "Polacy - Żydzi: Czarne karty
powstania" (29-30.01.1994) świeżo upieczony historyk Michał Cichy, zgodnie z
zapowiedzią swojego protektora Adama Michnika, ujawniał "pełną prawdę" o
Powstaniu Warszawskim i napisał, że powstańcy zajmowali się głównie
mordowaniem żydowskich niedobitków.
Napisał też, że jeśli chodzi o Powstanie Warszawskie, to Polacy nie mają z
czego być dumni, bo ich bohaterowie byli zwykłymi bandziorami.
Historycy polscy natychmiast zdemaskowali szyte grubymi nićmi kłamstwo[1],
które doskonale określił Leszek Żebrowski jako "Fabryka bzdur o Powstaniu
Warszawskim".[2]
Akcja Adama Michnika okazała się wielkim niewypałem.
Ostatecznie Michał Cichy publicznie przeprosił powstańców Warszawy za swój
artykuł.

Jeszcze nie ucichły echa bezpodstawnych oskarżeń wobec Powstania
Warszawskiego, gdy ruszył drugi etap wzbudzania w Polakach poczucia winy.
Symbolem rzekomych okrucieństw Polaków stało się miasteczko Jedwabne.
Najpierw Agnieszka Arnold zrobiła dokumentalny film "Gdzie mój starszy syn
Kain".
W roku 2000 temat podjął i opisał w reklamowanej w całej Polsce książce pod
tytułem "Sąsiedzi" Jan T. Gross.
Śledztwo IPN dotyczące pogromu w Jedwabnem podważyło wiarygodność zeznań
Szmula Wasersztejna, głównego świadka z filmu i książki o Jedwabnem, oraz
szacowaną na 1500-1600 przez Grossa liczbę ofiar.

Aby odpowiedzieć na pytanie, co rzeczywiście stało się w Jedwabnem, należało
przeprowadzić ekshumację.
Kwestię ekshumacji konsultowano ze stroną żydowską.
Rabin Warszawy i Łodzi Michael Schudrich powiedział:
"Szacunek dla kości naszych ofiar jest dla nas ważniejszy niż wiedza, kto
zginął i jak, kto zabił i jak".
Żydzi wyrazili jedynie zgodę na ekshumację ograniczoną, czyli taką, w której
nie będzie można podnosić kości.
30 maja 2001 roku rozpoczęto czynności ekshumacyjne.
Ponieważ jednak nakazany sposób ekshumacji wyklucza możliwość ustalenia
liczby zwłok oraz przyczyn śmierci poszczególnych ofiar, w dniu 4 czerwca
2001 r. czynności ekshumacyjne zostały przerwane.

Mimo sprzeciwu historyków, którym nie pozwolono na przeprowadzenie
rzetelnych badań, od kilkunastu lat trwa festiwal oskarżeń pod adresem
Polaków, zwłaszcza pod adresem mieszkańców Jedwabnego, za rzekome zbrodnie
wojenne.
A tak naprawdę, żydowska hucpa z Jedwabnem nie miała na celu ustalenie
prawdy historycznej, lecz zaszczepienie Polakom poczucia winy wobec Żydów,
które prowadzić miało do wybicia z Polaków dumy i honoru.
Żałosne, że w sprawę fałszerstwa dały się wciągnąć najwyższe władze Polski,
które co najmniej w dwóch momentach nie dopełniły ciążącego na nich
obowiązku działań zgodnych z polskim prawem.
Po pierwsze, w granicach Rzeczpospolitej obowiązuje tylko i wyłącznie prawo
polskie, zgodnie z którym powinna zostać w Jedwabnem przeprowadzona normalna
ekshumacja.
Po drugie, jeśli już Polska chciała być tak elegancka i szanować prawo
żydowskie, winna czerpać informacje od religijnych Żydów, znanych i uznanych
specjalistów prawa żydowskiego i żydowskiej tradycji, a nie polegać na
słowach jednego amerykańskiego rabina i ulegać naciskom polsko-amerykańskich
żydowskich lewaków.

Stanowisko religijnych Żydów wobec ekshumacji w Jedwabnem i innych częściach
świata Gmina Wyznaniowa Żydowska w Warszawie wyraziła następującymi słowy:
"W Żydowskim Instytucie Historycznym (ŻIH) w Warszawie znajduje się
dokumentacja dotycząca ekshumacji przeprowadzonych w wielu miejscowościach.
[.]
Problem powrócił w roku 2001, kiedy to zagraniczni rabini wstrzymali proces
ekshumacji związany z prowadzonym przez IPN śledztwem w Jedwabnem.
Decyzja wywołała wiele kontrowersji i oskarżeń zarówno pod adresem IPN, jak
i organizacji żydowskich.
Tym ostatnim zarzucano, że zasłaniając się nakazami halachy [w judaizmie
autentyczna i autorytatywna wykładnia Prawa Mojżeszowego - uwaga E.K],
uniemożliwiają ustalenie prawdziwego przebiegu jedwabińskiej zbrodni.
Dziś mamy do czynienia z analogiczną sytuacją w związku z planowaną
ekshumacją grobu w Wąsoszu.

Z decyzją zakazu ekshumowania z grobów masowych nie zgadza się ortodoksyjny
rabin Joseph A. Polak, były więzień obozów w Westerborku i Bergen-Belsen,
przewodniczący Rady Halachicznej bostońskiego sądu rabinicznego.
"Ofiary z Jedwabnego powinny zostać ekshumowane i pochowane ponownie, czy to
na terenie pobliskiego cmentarza żydowskiego, czy to w Państwie Izrael.
To, że nie jest to jedynie halachiczna opcja, lecz fundamentalny obowiązek,
wynika jednoznacznie z wielu źródeł. [.]
Rabin Karo mówi o tym w swoim komentarzu do Arbaa Turim i powtarza w
Szulchan Aruch w dyskusji na temat metej micwa. [.]
Chacham Cwi stwierdza to wyraźnie, dopuszczając przeniesienie zwłok i
ponowny pochówek. [.]
Podobnie jak Chatam Sofer przy omawianiu ekshumacji wiedeńskich ofiar
epidemii cholery".

Przypomnijmy, że zgodnie z halachą:
1) Zmarłego można ekshumować w celu przeprowadzenia ponownego pochówku z
Ziemi Izraela;
2) Zmarłego można przenieść do innej mogiły, jeśli pierwszy grób miał być w
założeniu tymczasowy;
3) Zmarłego można przenieść z istniejącego grobu, jeśli znajduje się on w
miejscu bez nadzoru i istnieje niebezpieczeństwo, że zostanie splądrowany,
lub gdzie jest zagrożony powodzią;
4) Jeżeli grób znajduje się w nietypowym miejscu (poza cmentarzem), zmarłego
można przenieść i pochować ponownie na cmentarzu żydowskim (Arbaa Turim,
Jore Dea, 363, początek; Talmud Jerozolimski, Moed katan, koniec 2.
rozdziału).

Z podobnym problemem zetknął się rabin Walter Homolka, rektor Abraham Geiger
College, wykładowca prawa żydowskiego na uniwersytecie w Poczdamie.
W 2005 roku, podczas budowy lotniska w Echterdingen, odkryto zbiorową mogiłę
więźniów z pobliskiego obozu pracy.
Zapytany przez władze niemieckie o możliwość dokonania ekshumacji w celu
identyfikacji ofiar oraz sprawców mordu, sporządził następujący respons:
"W przypadku odnalezienia masowego grobu żydowskich więźniów nasuwa się
pytanie, czy w ogóle możemy mówić o grobie w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Talmud opisuje żydowski grób jako miejsce, w którym Żyd został pogrzebany
zgodnie z rytuałem: leżąc na plecach w pozycji horyzontalnej, z zachowaniem
należytego odstępu od innych grobów.
Dokładna analiza Miszny [jeden z podstawowych tekstów rabinicznych
zawierający prawne normy postępowania oparte na Torze - uwaga E.K.]
pokazuje, że w przypadku gdy zwłoki, np. w wyniku działalności kryminalnej,
zostają zwyczajnie zakopane w ziemi, również nie mamy do czynienia z
tradycyjnym grobem.
Tak samo, gdy w jednym grobie spoczywają więcej niż trzy ciała.
Oznacza to, że nie chodzi o tradycyjny żydowski pochówek.
Dlatego też ekshumacja oraz przeniesienie zwłok na cmentarz żydowski są
dozwolone".
W ramach współpracy między policją niemiecką i izraelską podjęto wówczas
decyzję o pobraniu próbek DNA ze szczątków ofiar oraz prawdopodobnych
krewnych w Izraelu".[3]

W świetle przedstawionej wyżej wykładni żydowskiego prawa, Państwo Polskie
winno jak najszybciej anulować podjęte kilkanaście lat temu decyzje i w
porozumieniu ze środowiskiem religijnych Żydów przeprowadzić ekshumację,
która jest podstawą do wyjaśnienia, co naprawdę w roku 1941 wydarzyło się w
Jedwabnem.
Do czasu ekshumacji wszelkie dyskusje na temat Jedwabnego nie mają żadnego
sensu.

Jednocześnie należy pamiętać, że każde zdarzenie historyczne jest głęboko
osadzone w czasie i przestrzeni, czyli uwarunkowane przyczynami politycznymi
i terytorialnymi. Białostocczyzna - na terenie której leży miasteczko
Jedwabne - to część Polski, którą we wrześniu 1939 roku zajęli Sowieci.
Najbardziej haniebną i brzemienną dla polskiej ludności w skutkach, była na
terenie ziem wschodniej Polski powszechna współpraca polskich Żydów z
Sowietami w sporządzaniu list Polaków i polskich rodzin przeznaczonych na
wywózkę na Sybir.
Innymi słowy mówiąc, w okresie od 17 września 1939 roku do 22 czerwca 1941
roku, to właśnie żydowscy sąsiedzi wskazywali Sowietom polskie rodziny i
Polaków, których trzeba posłać na "białe niedźwiedzie", czyli w miejsca,
skąd rzadko kto wracał żywy.

Żydzi upowszechniają na świecie stodołę w Jedwabnem, w której rzekomo leżą
szczątki pomordowanych Żydów.
Żaden jednak Żyd nigdy nie pochylił się przed stojącym na rynku w Jedwabnem
pomnikiem upamiętniającym Polaków, których w latach 1939-1941 Sowieci
zamordowali na Syberii dlatego, że sąsiedzi Żydzi donieśli sowieckim
funkcjonariuszom, że wskazani przez nich Polacy nie kochają komunizmu.

Żydzi z zasady milczeniem okrywają własne zbrodnie.

Postawy komunistów żydowskich, którzy wskazywali Sowietom nieprawomyślnych
mieszkańców Jedwabnego i skazywali ich tym samym na śmierć, nie można
rozciągać na cały żydowski naród.
Ale ponieważ tłum zawsze rządzi się swoimi prawami, odpowiedzialnością za
postawę żydowskich komunistów z lat sowieckiej okupacji Polacy obarczyli
wszystkich Żydów i gdy w 1941 roku na teren Białostocczyzny weszli Niemcy, w
Jedwabnem i innych miejscowościach regionu mogło dojść do nie
udokumentowanych do dziś wypadków śmierci Żydów.
Nie chodziło o żaden antysemityzm, lecz o zwykłą ludzką zemstę za tych
spośród Polakom najbliższych, którzy za sprawą żydowskich donosów dokładnie
w tym samym czasie zamarzali lub umierali z głodu i wycieńczenia w tajgach
Sybiru.
Motywy te kwalifikują ewentualne przypadki dokonanych przez Polaków na
Białostocczyźnie mordów na Żydach jako morderstwa w afekcie.
Ponieważ zemsta jest zawsze ślepa, w większości wypadków ewentualna
dosięgała Bogu ducha winnych Żydów, bo ci, którzy skazali Polaków na śmierć,
zwykle zdążyli wycofać się z sowieckimi wojskami na wschód.

Tomasz Gross zasłynął w ostatnich dniach ogłoszeniem światu, że Polacy w
czasie ostatniej wojny zabili więcej Żydów niż Niemców.
Lepiej dla Tomasza Grossa byłoby, aby wreszcie zamilkł.
Niech nie wywołuje wilka z lasu.
Bo jeśli policzyć dokładnie wszystkich polskich mieszkańców Jedwabnego,
mieszkańców Galicji, Wołynia, Podlasia i Białostocczyzny zesłanych w latach
1939-1941 na śmierć w syberyjskich łagrach z donosu polskich Żydów; jeśli
policzyć wszystkich polskich podziemnych żołnierzy AK i NSZ Białostocczyzny,
Lubelszczyzny, Mazowsza i Podkarpacia zesłanych przez żydowskich
funkcjonariuszy NKWD i UB na Sybir w drugiej brance lat 1944-1945; jeśli
policzyć wszystkie ofiary żydowskich sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy
UB i KBW z lat 1944-1956, to stodoła w Jedwabnem - która zresztą jak dotąd
nie wiadomo, co naprawdę kryje - okazać się jeszcze może większym
niewypałem, niż nieudana próba zdyskredytowania Powstania Warszawskiego.

dr Ewa Kurek

[1] T. Strzembosz, Polacy - Żydzi: Czarna karta Gazety Wyborczej, w: "Gazeta
Wyborcza" z dnia 5/6 lutego 1994.
[2] L. Żebrowski, Fabryka bzdur o Powstaniu Warszawskim, w: "Gazeta Polska"
z 13 lipca 1995. Patrz także: L. Żebrowski, Paszkwil Wyborczej, Warszawa
1995.
[3] Piotr Kadlcik, O ekshumacji, w: "Kolbojnik - Biuletyn Gminy Wyznaniowej
Żydowskiej w Warszawie", Nr 4/2014.

źródło https://ewakurek.com/artykuly/jedwabne-anatomia-klamstwa/
T***@somewhere.in.the.world
2016-07-14 21:51:55 UTC
Permalink
In article <574eeddd$0$687$***@news.neostrada.pl>,
"mkarwan" <***@poczta.onet.pl> wrote:
[...]
Pan, jak sadze, nie sluchal co w Jedwabnem powiedzial niedawno Pan
Prezydent Duda...
--
TA
RadoslawF
2016-07-15 14:56:51 UTC
Permalink
Post by T***@somewhere.in.the.world
Pan, jak sadze, nie sluchal co w Jedwabnem powiedzial niedawno Pan
Prezydent Duda...
Półtora miesiąca opóźnienia. Starzejesz się i przegapiłeś
czy olewasz bo pracodawcy spóźniają się z płatnościami więc
i ty trochę olewasz ?


Pozdrawiam

Loading...