Discussion:
W co się kiedyś grało???
(Wiadomość utworzona zbyt dawno temu. Odpowiedź niemożliwa.)
Piotr P.
2006-09-30 15:23:01 UTC
Permalink
Witam!

Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".

Pozdrawiam,
Piotr P.

------------------------
Niektórzy to mają wymagania...
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Zanac
2006-09-30 15:56:29 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Witam!
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Wujek (ur. 1943) mi opowiadał ze jako uczen szkoly sredniej - przelom lat
50 i 60 grał z kolegami w cymbergaja. Gra ta polega na przemieszczaniu monet
na planszy, choc mozna grac wspomnianymi kapslami.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-01 06:40:16 UTC
Permalink
Post by Zanac
Wujek (ur. 1943) mi opowiadał ze jako uczen szkoly sredniej - przelom
lat 50 i 60 grał z kolegami w cymbergaja. Gra ta polega na
przemieszczaniu monet na planszy, choc mozna grac wspomnianymi kapslami.
Cymbergaja znam i trochę grałem - jest niezły (taka niby piłka nożna)

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
w***@gmail.com
2006-10-01 07:40:05 UTC
Permalink
Post by Zanac
Post by Piotr P.
Witam!
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Wujek (ur. 1943) mi opowiadał ze jako uczen szkoly sredniej - przelom lat
50 i 60 grał z kolegami w cymbergaja. Gra ta polega na przemieszczaniu monet
na planszy, choc mozna grac wspomnianymi kapslami.
Oj, chyba nie był to cymbergaj.
W cymbergaja grało się na stole w blacie którego były, o zgrozo,
zrobione dwie bramki, dziurki w które wstawiane były
słupki-gwoździki , takie bramki . Grało się dwiema większymi
monetami-graczami , np 1 złotowymi pobijając nimi trzecią dużu
mniejszą, np 10-groszową, "piłką". Te duże, uderzało się
grzebieniem, listewką przygotowaną specjalnie do cymbergaja. Gra
polegała na wbiciu gola przeciwnikowi, "wbiciu" tej małej monety
między słupki bramki przeciwnika. Każdy z grających miał swoją
bramkę, swojego gracza którym pobijał "piłkę" lub zastawiał
kierunek na bramkę lub na "piłkę". Uderzenia grzebieniem,
najczęściej używanym pobijakiem, były naprzemienne. Raz Ty raz ja.
Regulaminy były różne. Były faule karane dwoma kolejnymi
uderzeniami, karne, kornery z dwoma kolejnymi uderzeniami. Grali w to
omal wszyscy w szkołach, w domach.
Taki był cymbergaj. Nie grano w niego za pomocą kapsli. Zawsze
były to monety.

A innych 'gier", to dupniak-salonowiec. Klipa na podwórku. Zośka.
Ale i gra w zielone, w kosmatę,

W.Kr.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-01 10:06:08 UTC
Permalink
Post by w***@gmail.com
Oj, chyba nie był to cymbergaj.
Oryginalnie to oczywiście monety, ale ostatnio słyszałem (od
młodego pokolenia) że gra się też kapslami; czyli taka 'młodsza'
wersja... A w ogóle to zdziwiłem się, że w to jeszcze się grywa.

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Micha³ Stanis³aw
2006-09-30 18:52:32 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Witam!
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Pozdrawiam,
Piotr P.
Corso,
Krykiet,
Polo,
Preferans,
Brydż

Palant,
Cymbergaj,
Oczko,
Trzy karty,
Salonowiec.


Pozdrawiam

m.z.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-01 06:41:49 UTC
Permalink
Corso
O uszy się obiło, ale prosiłbym o więcej szczegółów...


Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Micha³ Stanis³aw
2006-10-01 10:51:06 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Corso
O uszy się obiło, ale prosiłbym o więcej szczegółów...
Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Grałem jeszcze po II Wojnie Światowej z braćmi.
Sprzęt / wiklina i drewno/ można było kupić w Poznaniu.
Gra nawiązuje do średniowiecznych turniejów rycerskich. Kółko
z okorowanej wikliny rzucało się w kierunku *przeciwnika* na
wystawiony drewniany miecz lub inną broń kłującą.
Parę lat temu będąc w Szkocji widziałem zawody koni bez jeźdźców.
Szkoci nazywali tę grę, zawody "corso"

Pozdrawiam

m.z.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-01 14:36:05 UTC
Permalink
Grałem jeszcze po II Wojnie Światowej z braćmi. Sprzęt / wiklina i
drewno/ można było kupić w Poznaniu. Gra nawiązuje do
średniowiecznych turniejów rycerskich. Kółko z okorowanej wikliny
rzucało się w kierunku *przeciwnika* na wystawiony drewniany miecz lub
inną broń kłującą. Parę lat temu będąc w Szkocji widziałem zawody
koni bez jeźdźców. Szkoci nazywali tę grę, zawody "corso"
Dzięki za opis. Okazuje się że jednak to znałem, ale pod nieco inną
nazwą: serso. Ale sprzęt już nie ten sam, zwykły plastik...

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-09-30 22:42:29 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Hmmm...
Zrobię inny podział, ze względu na wiek.
Dziecięce:
- dwa ognie
- szczypiorniak
- siatkówka
- zbijany
- odbijanie piłki od ściany
- różne fikołki na trzepaku
- chodzi lisek
- stary niedźwiedź mocno śpi
- palant
- klasy
- skakanka
- berek
- chowanego
- raz, dwa, trzy
- pociąg
- budujemy mosty
- hula-hop
- gąski
- ciuciubabka
- nóż
- kamienie
- miała mama tyle dzieci
- guziki/kapsle (wyścig pokoju)
- monety odbijane od ściany
- cymbergraj (na ławce szkolnej)
- statki
- kółko i krzyżyk
- państwa, miasta
- głuchy telefon
- co się zmieniło
- warcaby
- chińczyk
- jakieś inne planszowe
- pchełki
- bierki
- makao
- 1000
- Piotruś Pan
- bonżur madam (zapis fonetyczny)
- salonowiec
- flirt

Studia:
- szczerość
- brydż
- poker
- kości
- taniec z krzesłami
- z butelką i ołowkiem
- taniec z balonikami/jabłkami
- zgadnij kto to

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-01 10:03:00 UTC
Permalink
Post by JaMyszka
- nóż
O tym już prawie zapomniałem... a ile to wersji było (i sporów)...
Finki wtedy modne były (no bo kto nie był zuchem/harcerzem).
Post by JaMyszka
- kamienie
???
Post by JaMyszka
- co się zmieniło
???
Post by JaMyszka
- bonżur madam (zapis fonetyczny)
???
Post by JaMyszka
- szczerość
???

------------
Całkiem pokaźny spis; szczególne dzięki za 'nóż'
------------

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-02 05:30:16 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
- nóż
O tym już prawie zapomniałem... a ile to wersji było (i sporów)...
Ostrze trzeba było oprzeć na kciuku lewej ręki, a prawą tak
pchnąć czubek trzonka, by nóż wbił się sztywno w piasek, robiąc
obrót w powietrzu. Były takie punkty przystawienia noża:
- głowa (czubek)
- czoło
- nos
- usta
- broda
- ramię (lewe)
- łokieć - nóż przyłożony bezpośrednio do ciała
- ręka (nadgarstek) - " " " " "
- bułka (nóż leżał na zaciśniętych palcach)
- kolano
Najtrudniejsze były pikuty. Z prawej ręki, trzymając za ostrze,
trzeba było ten nóż wbić w piasek, obracając go w powietrzu.
Potem trzeba było to wszystko powtórzyć, gdy trzonek opierał się
na kciuku, a ruch nadawało się trzymając ostrze. Pikuty wtedy też
odwrotnie się trzymało, ale musiały wbić się ostrzem.
Post by Piotr P.
Finki wtedy modne były (no bo kto nie był zuchem/harcerzem).
Zuch to chyba nie miał prawa do finki, dopiero harcerz. Do zabawy
podbieraliśmy z domu zwykłe noże.
Prawie każdy miał nóż. Aż dziwię się, że nie zrobiliśmy sobie
nimi krzywdy. Poza tym, w noża graliśmy wcześniej, zanim poszliśmy
do szkoły.
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
- kamienie
???
Brało się 4 kamienie jednakowej wielkości, a jeden większy.
Musiały być prawie kuliste. Tym jednym podrzucało się do góry i
jednocześnie zbierało kamienie. Najpierw po jednym, potem po parze. I
potem 4 od razu. I trzeba było też je położyć w ten sam sposób.
Najlepiej grało się na kocu w te kamienie.
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
- co się zmieniło
???
Jedna osoba układała na ziemi z dostępnych akurat przedmiotów
jakiś zbiór. Wszyscy się przyglądali, a potem odwracali i w tym
czasie ta jedna osoba zmieniała układ (1-2 przedmiotów). Na hasło
wszyscy się z powrotem odwracali i ważny był ten, kto pierwszy
zauważył zmianę (zostawał teraz była liderem).
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
- bonżur madam (zapis fonetyczny)
???
Tasowało się talię kart i jedna osoba pokazywała je kolejno
wszystkim (odwracając kartę wziętą z wierzchu). Wszyscy
jednocześnie mieli reagować na daną kartę i to jak najszybciej, by
nie było podejrzenia, że zapomniał. Kto się pomylił, ten odpadał.
Wszystkich komend nie pamiętam, ale na króla mówiliśmy " bonjour
messieurs", na królową " bonjour madame", na waleta salutowaliśmy.
Więcej nie pamiętam. I tak się zastanawiam, czy ja przypadkiem nie
pomyliłam jej z makao? Bo zasady makao w tej chwili też mi się
zapomniały:(
Z gier karcianych było jeszcze wspomniane przez kogoś oczko (ilość
punktów musiała wynieś 21), 66 i wojna. Niestety, też nie pamiętam
zasad:(
Wojna to wiadomo, starsza karta bierze młodszą (podobnie do
"Piotrusia Pana").

Graliśmy jeszcze w "zielone": - trzeba było na hasło "masz
zielone?" pokazać (mieć przy sobie) coś zielonego, najlepiej
roślinę, ale nie wymiętą.

W "pomidora" to bawiliśmy się parami. Jedna osoba zachowywała się
normalnie, ale ta druga miała jej odpowiadać "pomidor", obojętnie co
usłyszała. I tak przez cały dzień w szkole. Niby głupia gra, ale
myślę, że uczyła nas samokontroli i koncentracji. Bo każda
pomyłka to fant.
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
- szczerość
???
Każdy miał prawo odmówienia przystąpienia do tej gry, bo zasadą
była szczerość aż do bólu. Ale drugą zasadą było to, że
odpowiedzi uzyskane w jej trakcie, nie można było wykorzystać gdzie
indziej i w innym czasie, a zwłaszcza przekazywać ich osobom, które
nie brały udziału w jej przebiegu. Rekwizytem była paczka zapałek
(kiedyś miały drewniane pudełeczka, sztywne) i kładąc na brzegu
stołu, podrzucało się ją do góry. Jeśli spadła na płasko - to
jedno pytanie można było zadać wybranej osobie, jeśli na dłuższy
bok - to dwa. A trzy pytania można było zadać, jak paczka spadła
pionowo. Po rzucie paczkę oddawało się sąsiadowi po lewej.
Przypominam sobie, że prawie wszyscy chłopcy mieli problem z
odpowiedzią na pytanie "skąd mają się brać dziewice?". Bo każdy z
nich dopuszczał kontakty przedmałżeńskie, ale noc poślubną
chciałby przeżyć z dziewicą.
Post by Piotr P.
------------
Całkiem pokaźny spis; szczególne dzięki za 'nóż'
------------
Bo my nic innego nie robiliśmy, tylko się bawiliśmy;)
Odrabianie lekcji bardzo nam przeszkadzało w prowadzeniu tych gier;p
Lubiliśmy także budować wspaniałe zamki z klocków (tych prostych,
drewnianych).
No i robiliśmy wyścigi rowerowe;p
Na zupełnie poważnie sprzedawaliśmy piasek w naszym sklepiku, a
stawialiśmy do kąta, kiedy bawiliśmy się w szkołę ;-)
Były jeszcze inne konkurencje, które czasami wypełniały nam wolny
czas. Ale one nie trwały dość długo, no i o niektórych wstydzę
się napisać;p
Ale i tak wykroczyłam swoją odpowiedzią poza zadany temat;)

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-02 18:51:14 UTC
Permalink
Post by JaMyszka
Zuch to chyba nie miał prawa do finki, dopiero harcerz. Do zabawy
podbieraliśmy z domu zwykłe noże.
U nas używano tylko finek, inne uchodziły za obciachowe...
Post by JaMyszka
Brało się 4 kamienie jednakowej wielkości, a jeden większy. Musiały
być prawie kuliste. Tym jednym podrzucało się do góry i
jednocześnie zbierało kamienie. Najpierw po jednym, potem po parze. I
potem 4 od razu. I trzeba było też je położyć w ten sam sposób.
Najlepiej grało się na kocu w te kamienie.
Rozjaśniłeś i okazało się, że znałem ale zamiast kamieni
używaliśmy kostek do gry. Ale jak przez mgłę pamiętam, że widziałem
też grających w wersję "kamieniastą" (pewnie była tą wersją
pierwotną, stąd nazwa)
Post by JaMyszka
Tasowało się talię kart i jedna osoba pokazywała je kolejno
wszystkim (odwracając kartę wziętą z wierzchu). Wszyscy
jednocześnie mieli reagować na daną kartę i to jak najszybciej, by
nie było podejrzenia, że zapomniał. Kto się pomylił, ten odpadał.
Wszystkich komend nie pamiętam, ale na króla mówiliśmy " bonjour
messieurs", na królową " bonjour madame", na waleta salutowaliśmy.
Więcej nie pamiętam. I tak się zastanawiam, czy ja przypadkiem nie
pomyliłam jej z makao? Bo zasady makao w tej chwili też mi się
zapomniały:( Z gier karcianych było jeszcze wspomniane przez kogoś
oczko (ilość punktów musiała wynieś 21), 66 i wojna. Niestety, też
nie pamiętam zasad:(
Wojna to wiadomo, starsza karta bierze młodszą (podobnie do "Piotrusia
Pana").
To co opisujesz to na pewno nie makao. Jeśli chcesz przypomnieć sobie
jakąś dawną grę w karty to klikaj tu -> http://www.googie.pl/
(największy zbiór karcianych gier po polsku)
Post by JaMyszka
Każdy miał prawo odmówienia przystąpienia do tej gry, bo zasadą
była szczerość aż do bólu. Ale drugą zasadą było to, że
odpowiedzi uzyskane w jej trakcie, nie można było wykorzystać gdzie
indziej i w innym czasie, a zwłaszcza przekazywać ich osobom, które
nie brały udziału w jej przebiegu. Rekwizytem była paczka zapałek
(kiedyś miały drewniane pudełeczka, sztywne) i kładąc na brzegu
stołu, podrzucało się ją do góry. Jeśli spadła na płasko - to
jedno pytanie można było zadać wybranej osobie, jeśli na dłuższy
bok - to dwa. A trzy pytania można było zadać, jak paczka spadła
pionowo. Po rzucie paczkę oddawało się sąsiadowi po lewej.
Przypominam sobie, że prawie wszyscy chłopcy mieli problem z
odpowiedzią na pytanie "skąd mają się brać dziewice?". Bo każdy z
nich dopuszczał kontakty przedmałżeńskie, ale noc poślubną
chciałby przeżyć z dziewicą.
Że też tego nie znałem...
Post by JaMyszka
Na zupełnie poważnie sprzedawaliśmy piasek w naszym sklepiku
tzn. za kasę? I ktoś to kupował? Jakieś wskazówki podaj. Firmę może
założę. To dobry interes mógłby być...

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
eMeS
2006-10-02 22:25:16 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
Wszystkich komend nie pamiętam, ale na króla mówiliśmy " bonjour
messieurs", na królową " bonjour madame", na waleta salutowaliśmy.
Więcej nie pamiętam.
To co opisujesz to na pewno nie makao.
To była, za przeproszeniem, "dupa biskupa" - tak właśnie reagowało się na
widok asa. Proszę zerknąć tutaj, opisany jest trochę inny wariant:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dupa_Biskupa
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-03 14:12:39 UTC
Permalink
Post by eMeS
[...]
To była, za przeproszeniem, "dupa biskupa" - tak właśnie reagowało się na
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dupa_Biskupa
Niewątpliwie moja gra, to była odmianą tej gry. Reakcji na asa dalej
sobie nie przypominam i wątpię by był to ten okrzyk. Wiem, że
jedną kartę nakrywaliśmy wszyscy dłonią. Chyba 10.
Reguły były sztywne i jedna osoba odwracała karty.
Thx:)

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Jacek.
2006-10-04 06:47:31 UTC
Permalink
Post by eMeS
To była, za przeproszeniem, "dupa biskupa" - tak właśnie reagowało się na
http://pl.wikipedia.org/wiki/Dupa_Biskupa
Ciekawe: po wsiach grywano w "ksiądz - minister - płachta - gówno". Nie
pamiętam na czym to polegało.

J.
--
Jacek Tomczak - Janowski
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-03 14:41:12 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
Zuch to chyba nie miał prawa do finki, dopiero harcerz. Do zabawy
podbieraliśmy z domu zwykłe noże.
U nas używano tylko finek, inne uchodziły za obciachowe...
Słowo "obciachowe" poznałam znacznie później, jak już wyrosłam z
noża;p
Post by Piotr P.
[...]
[...]
To co opisujesz to na pewno nie makao. Jeśli chcesz przypomnieć sobie
jakąś dawną grę w karty to klikaj tu -> http://www.googie.pl/
(największy zbiór karcianych gier po polsku)
Thx za link:)
Tam wyczytałam, że w kierki jeszcze graliśmy.
Post by Piotr P.
[...]
Że też tego nie znałem...
Wszystko przed Tobą! Już znasz;p
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
Na zupełnie poważnie sprzedawaliśmy piasek w naszym sklepiku
tzn. za kasę? I ktoś to kupował? Jakieś wskazówki podaj. Firmę może
założę. To dobry interes mógłby być...
Tia...
Nie wiem co by powiedziała mennica państwowa, bo mieliśmy też
własną walutę;-)
Guziki;p
A towar handlowy pochodził też z wyskrobanych cegieł podwórkowego
muru. Tp dopiero było zajęcie... hehehee...
Nie pamiętam po co, ale pamiętam, że namiętnie zbierałam szpulki
po niciach (te drewniane), bo były mi konieczne do podwórkowych
zabaw.
A w międzyczasie bawiłam się oczywiście lalkami;-) Jak to
dziewczyna;p

Hmmm... Możesz, tak poza konkursem, zdradzić w jakim zbiorze
umieścisz te nasze wspomnienia?
Ja ze swej strony dziękuję Ci za tę podróż w ubiegły wiek:)

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-03 18:40:31 UTC
Permalink
Post by JaMyszka
Słowo "obciachowe" poznałam znacznie później, jak już wyrosłam z
noża;p
Po tych wspomnieniach jakoś tak miesza mi się przeszłość z
teraźniejszością...
Post by JaMyszka
pamiętam, że namiętnie zbierałam szpulki po niciach (te drewniane), bo
były mi konieczne do podwórkowych zabaw.
Z tych szpulek jakieś pojazdy budowano (traktorki to się nazywało?)
napęd na gumkę i jeździło nawet
Post by JaMyszka
Hmmm... Możesz, tak poza konkursem, zdradzić w jakim zbiorze umieścisz
te nasze wspomnienia?
Na razie w zbiorze na dysku, ale kto wie...
Post by JaMyszka
Ja ze swej strony dziękuję Ci za tę podróż w ubiegły wiek:)
I wzajemnie

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-04 12:51:55 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Post by JaMyszka
[...]
Hmmm... Możesz, tak poza konkursem, zdradzić w jakim zbiorze umieścisz
te nasze wspomnienia?
Na razie w zbiorze na dysku, ale kto wie...
Nie wiem czy kiedyś będziesz to opracowywał z uwzględnieniem
rejonów, ale jak wiesz, Wrocek to zestawienie prawie wszystkich
regionów.
Przypominam sobie jeszcze nie tyle grę, co zabawę: - ot wstawialiśmy
dodatkową sylabę za każdą sylabą słów, które akurat
wymawialiśmy. Chyba zaspokajaliśmy sobie tę naturalną dążność
do "elitarności" jakieś grupy. Umieliśmy coś więcej, niż
pozostali. Ci pozostali, to oczywiście rodzice... hehehee...
A sylaby to la-, ma- ke-... zresztą -- różne. Ale jedna w danej
zabawie. I zaczęliśmy ten system porozumiewania się zanim
rozpoczęliśmy edukację.
Był też okres, gdy ostro procy używaliśmy. Bolce zrobione ze
szpilek krawieckich, byly najlepsze. Chociaż i kamieniami
celowaliśmy.
No i czasami kopaliśmy piłkę - byli wszak na naszym podwórku
chłopcy, ale nie tak liczni, by męską drużynę sami stworzyli.
Trzeba było im pomóc.
A dodatkowym sposobem spędzania przez nas czasu było podglądanie
kucia konia - bo kowal "urzędował" po drugiej stronie ulicy, chociaż
to środek miasta był. Ale to takie czasy były, kiedy konie po
ulicach miejskich jeździły (chodziły?) jako pociągowe.
Stąd wyszukiwanie białego konia i wzajemne klepanie dłoni z
towarzyszką na szczęście.
Jak kominiarz - to czywiście - guzik. No i facet w okularach, był na
tyle rzadko spotykany, że trzeba było go znaleźć zaraz po
kominiarzu.

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Mikolaj Machowski
2006-10-02 22:06:43 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
- nóż
O tym już prawie zapomniałem... a ile to wersji było (i sporów)...
Inna wersja:

Rysowało się koło podzielone na sektory, w nich stawali zawodnicy.
Rzucało się nożem z ustalonej pozycji. Celem było pocięcie terenu
przeciwnika i przyłączenie do własnego. Ten który nie mógł ustać na
zajmowanym terenie odpadał z gry.

m.
--
Terminus Est
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-03 14:14:32 UTC
Permalink
Post by Mikolaj Machowski
[...]
Rysowało się koło podzielone na sektory, w nich stawali zawodnicy.
Rzucało się nożem z ustalonej pozycji. Celem było pocięcie terenu
przeciwnika i przyłączenie do własnego. Ten który nie mógł ustać na
zajmowanym terenie odpadał z gry.
Faktycznie, też w to się bawiłam:)

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Gemini
2006-10-05 15:55:30 UTC
Permalink
Post by JaMyszka
Post by Mikolaj Machowski
[...]
Rysowało się koło podzielone na sektory, w nich stawali zawodnicy.
Rzucało się nożem z ustalonej pozycji. Celem było pocięcie terenu
przeciwnika i przyłączenie do własnego. Ten który nie mógł ustać na
zajmowanym terenie odpadał z gry.
Faktycznie, też w to się bawiłam:)
To było "zabieranie pola"
--
Pozdroowka
Gemini
Adres antyspamowy.
"Polaków trudno zrozumieć, tak jak Walijczyków " /N.Davies/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Nikifor
2006-10-06 09:53:39 UTC
Permalink
Post by Mikolaj Machowski
Post by Piotr P.
- nóż
O tym już prawie zapomniałem... a ile to wersji było (i sporów)...
Rysowało się koło podzielone na sektory, w nich stawali zawodnicy.
Rzucało się nożem z ustalonej pozycji. Celem było pocięcie terenu
przeciwnika i przyłączenie do własnego. Ten który nie mógł ustać na
zajmowanym terenie odpadał z gry.
m.
==========================================================
Znam podobną grę z początków lat sześćdziesiątych.
Była to gra "w państwa". Głównym elementem było koło
podzielone na sektory. Sektory były nazywane nazwami
państw. Najpierw była zaciekła rywalizacja o nazwę
państwa. Nikt nie chciał być Niemcami. Niewielkim
powodzeniem cieszyła się Rosja. Na szczycie rankingu
była Polska i "Ameryka"(oczywiście USA). Jeden z
uczestników rzucał w górę patyk i wołał nazwę państwa,
którego terytorium chciał uszczuplić. Wszyscy się rozbiegali
z wyjątkiem wyzwanego państwa. Wyzwane państwo czekało
aż patyk spadnie na ziemię i dostanie się do jego rąk.
Wówczas wydawało jakiś okrzyk, po którym wszyscy się
musieli zatrzymać. Wówczas owo państwo wybierało
sobie ofiarę agresji. Rzucało w wyzwanego patykiem. Jeśli
udało się trafić to miało prawo zabrać część terytorium
ofiary, zakreślając tymże patykiem, który był używany
do rzucania, jak największy obszar trafionego uczestnika.
Jeśli trafić się nie udało to sam rzucający tracił
część swej ziemi.
To było na Ziemiach Zachodnich. Od wojny minęło zaledwie
kilkanaście lat. Ta gra miała silny charakter militarny.
Gry diecięce są odzwierciedleniem fobii świata
dorosłych.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Gemini
2006-10-06 16:59:52 UTC
Permalink
Post by Nikifor
Znam podobną grę z początków lat sześćdziesiątych.
Była to gra "w państwa". Głównym elementem było koło
podzielone na sektory. Sektory były nazywane nazwami
państw. Najpierw była zaciekła rywalizacja o nazwę
państwa. Nikt nie chciał być Niemcami. Niewielkim
to sam rzucający tracił
Post by Nikifor
część swej ziemi.
To było na Ziemiach Zachodnich. Od wojny minęło zaledwie
kilkanaście lat. Ta gra miała silny charakter militarny.
Gry diecięce są odzwierciedleniem fobii świata
dorosłych.
Zgadza się . To była "oranżada-lemoniada". Wołało się " Oranżada, lemoniada
wywołuje i tu padała nazwa danego pństwa np Francja". U nas w Gdansku w
latach 70tych preferencje dot państw były takie same ;))
--
Pozdroowka
Gemini
Adres antyspamowy.
"Polaków trudno zrozumieć, tak jak Walijczyków " /N.Davies/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Jacek.
2006-10-04 06:43:24 UTC
Permalink
Post by JaMyszka
Ostrze trzeba było oprzeć na kciuku lewej ręki, a prawą tak
pchnąć czubek trzonka, by nóż wbił się sztywno w piasek, robiąc
- głowa (czubek)
- czoło
- nos
- usta
- broda
- ramię (lewe)
- łokieć - nóż przyłożony bezpośrednio do ciała
- ręka (nadgarstek) - " " " " "
- bułka (nóż leżał na zaciśniętych palcach)
- kolano
W moich okolicach podobne zasady obowiązywały w "statkach"; tak np.
pancernik można było zatopić tylko z nosa :)
Post by JaMyszka
Post by Piotr P.
Finki wtedy modne były (no bo kto nie był zuchem/harcerzem).
Zuch to chyba nie miał prawa do finki, dopiero harcerz. Do zabawy
podbieraliśmy z domu zwykłe noże.
Prawie każdy miał nóż. Aż dziwię się, że nie zrobiliśmy sobie
nimi krzywdy.
Tymi finkami ciężko było cokolwiek zwojować - to się po prostu nie
dawało naostrzyć. Oczywiście mam na myśli te "prawdziwe", z zawsze
pękniętą rękojeścią z bakelitu i odlewanym jelcem.

J.
--
Jacek Tomczak - Janowski
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Grzegorz Król
2006-10-01 18:47:20 UTC
Permalink
Post by JaMyszka
Post by Piotr P.
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Hmmm...
Zrobię inny podział, ze względu na wiek.
- szczypiorniak
- siatkówka
- palant
Dlaczego dziecięce? Przecież to były/są dyscypliny sportowe popularne we
wszystkich grupach wiekowych.


Grzesiek
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-02 19:06:22 UTC
Permalink
Post by Grzegorz Król
Post by JaMyszka
[...]
Hmmm...
Zrobię inny podział, ze względu na wiek.
- szczypiorniak
- siatkówka
- palant
Dlaczego dziecięce? Przecież to były/są dyscypliny sportowe popularne we
wszystkich grupach wiekowych.
Hehehee... Wygląda na to, że ktoś czuje się urażony...
A przecież ta "siatkówka" dzieciaków, nawet nie przypominała tej
prawdziwej. Nawet siatki nie było;) Ot, odbijało się piłkę
palcami:)
A jak jej nie umieściłam w czasie studiów, to już w nią nie
grałam?
;-)

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
SJS
2006-09-30 20:46:33 UTC
Permalink
pikor
prawdopodobnie bardzo stara gra
SJS
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-01 09:57:27 UTC
Permalink
Post by SJS
pikor
prawdopodobnie bardzo stara gra
SJS
Nazwa fajna, tylko co to jest?
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
SJS
2006-10-01 14:13:48 UTC
Permalink
każdy ma w ręku taki około 1-1,2 m
jeden wybrany ma pilnowąc pikora czyli lekko wbitego w ziemie kołka
pozostali ustawiajaja sie w linii około 10-15 m od pikora
ten co ma pilnować odsuwa się aby mu nóg nie przetrącili bo każdy po kolei
rzuca swoim kijem tak aby przewrócić pikora
wywrócenie pikora - to wtedy wszyscy ci którzy rzucali biegną po swoje kije
a ten od pilnowania biegnie aby postawić pikora bo od tego momentu
/postawienia/ może próbować kijem dotknąć któregoś z uczestników - dotkniety
będzie od tej pory musiał pilnowąć pikora
to tak z grubsza
to typowa zabawa dla dzieci na wsi
jeszcze była zabawa pu-pu
SJS
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-02 18:52:31 UTC
Permalink
Post by SJS
jeszcze była zabawa pu-pu
No to jeszcze pu-pu?

Z góry dzięki,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
SJS
2006-10-02 19:31:13 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
No to jeszcze pu-pu?
lata pięćdziesiąte
dwie drużyny kazdy ma cos co ma przypominac broń
broń palną
rozchodzą się w przeciwne strony te dwie drużyny o kilka gospodarstw - wieś
po upływie np 15 minut zaczynają sie podchody
jeśli zobaczysz gracza z przeciwnej drużyny i rozpoznasz go krzyczysz "pu
Franek" jeśli to rzeczywiście Franek i jeszcze czasami trzeba było podać
gdzie on jest schowany to "tarfiony" musiał wyjść i czekac na miejscu
początkowej zbiórki aż do zakończenia zabawy
jeśli to nie był Franek a można było zamienić sie częściami ubrania i
ukrywać to "strzelający" zdradzał swoje stanowisko niepotrzebnie
czasami zabawa aż do "wystrzelania " wszystkich trwała i dwie godziny
SJS
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-03 14:06:53 UTC
Permalink
Post by SJS
Post by Piotr P.
No to jeszcze pu-pu?
lata pięćdziesiąte
dwie drużyny kazdy ma cos co ma przypominac broń broń palną
rozchodzą się w przeciwne strony te dwie drużyny o kilka gospodarstw -
wieś po upływie np 15 minut zaczynają sie podchody jeśli zobaczysz
gracza z przeciwnej drużyny i rozpoznasz go krzyczysz "pu Franek" jeśli
to rzeczywiście Franek i jeszcze czasami trzeba było podać gdzie on
jest schowany to "tarfiony" musiał wyjść i czekac na miejscu
początkowej zbiórki aż do zakończenia zabawy jeśli to nie był Franek
a można było zamienić sie częściami ubrania i ukrywać to
"strzelający" zdradzał swoje stanowisko niepotrzebnie czasami zabawa aż
do "wystrzelania " wszystkich trwała i dwie godziny SJS
Dzięki

Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Jan Szkudliński
2006-10-01 13:15:11 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Witam!
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Trochę poza ramami czasowymi, ale napiszę:

my, tj. chłopaki, grywaliśmy dość często w podstawówce (przełom lat
80tych i 90tych) w "monety" - tj rzucało się płasko monety w kierunku
ściany, ten, którego moneta była najbliżej ściany, brał wszystkie
monety, układał je w stosik na złączonym kciuku i palcu wskazującym,
podrzucał je w górę, i starał się, by wylądowały na wierzchu
wyprostowanej dłoni, ponownie podrzucał, łapiąc je już w garść, ale "od
góry". Monety, które spadły, "przechodziły" na osobę, której moneta była
druga od ściany; musiał oczywiście tak samo próbować je złapać.

Hiperinflacja szybko sprawiła, że gra ta utraciła jakikolwiek aspekt
hazardu :-D

Do dzisiaj została mi umiejętność podrzucania w wyżej opisany sposób
stosiku monet.

Natomiast dziewczyny grywały "w gumę"; zasady tej gry pozostawały dla
mnie absolutnie niezrozumiałe. Może któraś z Grupowiczek się wypowie?

Pozdrowienia

JSz
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JMM
2006-10-01 13:53:30 UTC
Permalink
Post by Jan Szkudliński
my, tj. chłopaki, grywaliśmy dość często w podstawówce (przełom lat
80tych i 90tych) w "monety" - tj rzucało się płasko monety w kierunku
ściany, ten, którego moneta była najbliżej ściany, brał wszystkie
monety, układał je w stosik na złączonym kciuku i palcu wskazującym,
podrzucał je w górę, i starał się, by wylądowały na wierzchu
wyprostowanej dłoni, ponownie podrzucał, łapiąc je już w garść, ale "od
góry". Monety, które spadły, "przechodziły" na osobę, której moneta była
druga od ściany; musiał oczywiście tak samo próbować je złapać.
Hiperinflacja szybko sprawiła, że gra ta utraciła jakikolwiek aspekt
hazardu :-D
U nas z kolei mniej więcej w połowie lat 80-tych popularny był tzw.
dołek. Na płaskiej powierzchni wykopywało się niewielkich rozmiarów
dołek, najczęściej przy pomocy monety 20 zł z Marcelim Nowotką.
Następnie gracze stawali w pewnej odległości i rzucali monety,
starając się umieścić je w dołku lub jak najbliżej niego. Cel gry:
wbić wszystkie monety do dołka. Rozpoczynała osoba, której moneta
wylądowała najbliżej, potem pozostali gracze. Gdy moneta wylądowała w
dołku, gracz otrzymywał jeden dodatkowy ruch. Grywało się najczęściej
monetami 1, 5 i 20 zł, prawdziwi hazardziści potrafili rozgrywać
partie przy pomocy nawet kilku monet 20 zł, które najczęściej trwonili
później w salonie gier zręcznościowych, popularnie zwanych
"fliperami", gdzie największą popularnością cieszył się Kung-Fu Master
(http://www.klov.com/game_detail.php?letter=K&game_id=8361).

Z gier niehazardowych królowali "kolarze", największa popularność tej
gry przypadała oczywiście na okres transmisji Wyścigu Pokoju. Na
chodnikach rysowało się wyniesioną ze szkoły kredą trasy, do boju zaś
ruszali "kolarze" czyli kapsle od butelek wypełnione parafiną ze
stopionych świec lub plasteliną. Każdy z nich posiadał "koszulkę" z
flagą państwa, które reprezentował i nazwiskiem.

Na wiosnę popularne było także zbieranie saletry potasowej, którą
nawożono trawniki. Zebraną saletrę mieszało się z cukrem i pakowało
się następnie do kapsli od butelek po wódce, w których robiło się
niewielką dziurkę (do odpalenia mieszaniny przy pomocy zapałki). Z
mieszaniny saletry z cukrem robiło się też wulkan w piaskownicy,
stosunkowo rzadko, bo wymagał sporych ilości saletry a mało kto chciał
ją tracić. Robiło się z piasku stożek z niewielkim zagłębieniem, do
którego sypało się saletrę. Następnie odpalano ją z pomocą zapałki i
szybko stożek zasypywano. Chwilę później następował "wybuch" wulkanu.

W okolicach lanego poniedziałku natomiast najbardziej popularne były
smoczki marki Saturn, kupowane w kiosku Ruchu, z których sporządzano
sikawki, zwane cumlami. Oprócz smoczka trzeba jeszcze było posiadać
plastikowy korek od taniego wina, którym korkowano otwór w smoczku, a
następnie przy pomocy wytrzymałej nici, najczęściej dratwy, rzadziej
drutu zabezpieczano go przed wypadnięciem pod wpływem ciśnienie wody.
Napełnianie zawsze wiązało się z ryzykiem zalania całej łazienki i
dokumentnego zamoczenia posiadacza.
Post by Jan Szkudliński
Natomiast dziewczyny grywały "w gumę"; zasady tej gry pozostawały dla
mnie absolutnie niezrozumiałe. Może któraś z Grupowiczek się wypowie?
Nie jestem wprawdzie grupowiczką, ale coś tam z tych zasad pamiętam.
Gra typowo zręcznościowa. Dwie dziewczyny stały z naciągniętą na
nogach gumą, zawodniczka zaś miała do wykonania kilka (dziesięć?)
różnych ewolucji, które rozpoczynała i kończyła przydeptując gumę. Gra
miała kilka stopni trudności: guma była naciągnięta na wysokości
kostek, potem kolan i wreszcie bioder.
--
Z wyrazami szacunku
Jan M. Mayer <j_m_mayer (_a_) poczta.onet.pl>
Archiwum grupy pl.sci.historia (1996-2006):
http://eyeofra.risp.pl/archiwum/index.html
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-02 08:08:06 UTC
Permalink
Post by JMM
[...]
Nie jestem wprawdzie grupowiczką, ale coś tam z tych zasad pamiętam.
Gra typowo zręcznościowa. Dwie dziewczyny stały z naciągniętą na
nogach gumą, zawodniczka zaś miała do wykonania kilka (dziesięć?)
różnych ewolucji, które rozpoczynała i kończyła przydeptując gumę. Gra
miała kilka stopni trudności: guma była naciągnięta na wysokości
kostek, potem kolan i wreszcie bioder.
Guma wyparła skakankę!
Kiedyś zauważyłam, że młodsze dziewczyny ode mnie, jakoś ciężko
chodzą. Już nie tak sprężyście i lekko. Ponieważ było to masowe,
zaczęłam dochodzić przyczyny tego zjawiska. I odkryłam
bezpośrednie powiązanie z gumą. Bo w gumie naskok robiło się
całą stopą, a w skakance skakaliśmy (tak, tak - chłopcy też
skakali) na palcach.

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
eMeS
2006-10-02 10:24:21 UTC
Permalink
Post by JMM
"kolarze" czyli kapsle od butelek wypełnione parafiną ze
stopionych świec lub plasteliną. Każdy z nich posiadał "koszulkę" z
flagą państwa, które reprezentował i nazwiskiem.
Najszybsze, choć w niektórych kręgach zakazane były "maściówy" z kapsli po
maści z tygryskiem (nie pomnę, ale chyba stosowano ją przeciw
reumatyzmowi). Wypełniało je się plasteliną i korkiem, po czym trochę
ścierało na betonie - były bezkonkurencyjne, choć wymagały znacznych
umiejętności, ponieważ często wypadały trasy.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Feahisim
2006-10-02 10:30:54 UTC
Permalink
Post by JMM
Z gier niehazardowych królowali "kolarze", największa popularność tej
gry przypadała oczywiście na okres transmisji Wyścigu Pokoju. Na
chodnikach rysowało się wyniesioną ze szkoły kredą trasy, do boju zaś
ruszali "kolarze" czyli kapsle od butelek wypełnione parafiną ze
stopionych świec lub plasteliną. Każdy z nich posiadał "koszulkę" z
flagą państwa, które reprezentował i nazwiskiem.
Mam własne doświadczenia z wyżej opisanej zabawy; gdy mieszkałem w
Jastrzębiu-Zdroju przygotowanie trasy wymagało użycia maizla (przecinaka)
aby wyryć trasę przez glinę, żwirowisko, kępki trawy, różne inne podłoża,
czasem przelot przez płyty chodnikowe (wtedy linie rysowano fragmentem
cegłówki) a na koniec wykonanie kilku poprzecznych rowków - premii. Każdy
dysponował drużyną (trzy do sześciu kapski - zależnie od liczebności drużyn
kolegów) zawodników, oczywiście parafina, koszulki, oryginalne nazwiska.
Przesuwanie zawodników zakrzywionym palcem wskazującym, czasem można było
trochę "pociągnąć", szczególnie przy zakrętach, ale bez przesady.
Po przeprowadzce do Rybnika - wyłącznie pojedynczy zawodnicy na trasie
wyrysowanej cegłówką, wyłącznie na asfalcie. Przesuwanie wyłącznie
pstryknięciami.
To już nie było to - ale nie potrafiłem przekonać innych do "lepszej"
wersji.


Feah
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JerryKeey
2006-10-02 10:53:22 UTC
Permalink
Uwaga techniczna - to nie byla saletra nawozowa (gdyz jako nawoz zawierala
za duzo magnezji, węglanu wapnia lub gipsu) ale oczyszczona amonowa (chyba -
o ile dobrze pamietam - stosowana do konserwacji miesa)...
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Adam Moczulski
2006-10-02 19:48:00 UTC
Permalink
Post by JerryKeey
Uwaga techniczna - to nie byla saletra nawozowa (gdyz jako nawoz zawierala
za duzo magnezji, węglanu wapnia lub gipsu) ale oczyszczona amonowa (chyba -
o ile dobrze pamietam - stosowana do konserwacji miesa)...
Potasowa !!!
--
Pozdrawiam
Adam
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-02 18:36:38 UTC
Permalink
Post by JMM
Z gier niehazardowych królowali "kolarze", największa popularność tej
gry przypadała oczywiście na okres transmisji Wyścigu Pokoju. Na
chodnikach rysowało się wyniesioną ze szkoły kredą trasy, do boju
zaś ruszali "kolarze" czyli kapsle od butelek wypełnione parafiną ze
stopionych świec lub plasteliną. Każdy z nich posiadał "koszulkę" z
flagą państwa, które reprezentował i nazwiskiem.
No to to był Hit! Rysowane koszulki, prawdziwe nazwiska... My trasy
"wytyczaliśmy" butami na piachu. Były nawet premie, liczyło się punkty
wg zasad prawdziwego wyścigu. Każdy miał drużynę jakiegoś państwa
(pamiętam, że "Słowo Ludu" znikało w 3 minuty - tam były pełne
składy drużyn). Oczywiście każdy chciał grać Polakami ewentualnie
Niemcami (Uwe Raab, Olaf Ludwik - pamiętam jeszcze nazwiska...),
dochodziło przy tym niemal do walk! Najsłabszym/najmłodszym
pozostawała Rumunia, Bułgaria albo nawet Mongolia...

Pozdrawiam,
Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Michał Grodecki
2006-10-02 20:21:34 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Post by JMM
Z gier niehazardowych królowali "kolarze", największa popularność tej
gry przypadała oczywiście na okres transmisji Wyścigu Pokoju. Na
chodnikach rysowało się wyniesioną ze szkoły kredą trasy, do boju
zaś ruszali "kolarze" czyli kapsle od butelek wypełnione parafiną ze
stopionych świec lub plasteliną. Każdy z nich posiadał "koszulkę" z
flagą państwa, które reprezentował i nazwiskiem.
No to to był Hit! Rysowane koszulki, prawdziwe nazwiska... My trasy
"wytyczaliśmy" butami na piachu.
A u mnie rysowało się kawałkami cegły na asfalcie osiedlowych ścieżek.
Post by Piotr P.
Były nawet premie, liczyło się punkty
wg zasad prawdziwego wyścigu. Każdy miał drużynę jakiegoś państwa
(pamiętam, że "Słowo Ludu" znikało w 3 minuty - tam były pełne
składy drużyn). Oczywiście każdy chciał grać Polakami ewentualnie
Niemcami (Uwe Raab, Olaf Ludwik - pamiętam jeszcze nazwiska...),
Chyba Olaf Ludwig, ale pewny nie jestem.

U mnie na osiedlu Niemcami nikt nie chciał grać - ale to było osiedle
wojskowe, dzieciarnia wychowana na "4 Pancernych". Każdy chciał grać
Polakami albo (w następnej kolejności) Czechami. Potem szli Rosjanie,
reszta się nie liczyła.
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
--
Michał Grodecki
Uwaga - w nagłówku adres antyspamowy
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Jacek.
2006-10-04 07:08:03 UTC
Permalink
Post by Michał Grodecki
Post by Piotr P.
Post by JMM
Z gier niehazardowych królowali "kolarze", największa popularność tej
gry przypadała oczywiście na okres transmisji Wyścigu Pokoju. Na
chodnikach rysowało się wyniesioną ze szkoły kredą trasy, do boju
zaś ruszali "kolarze" czyli kapsle od butelek wypełnione parafiną ze
stopionych świec lub plasteliną. Każdy z nich posiadał "koszulkę" z
flagą państwa, które reprezentował i nazwiskiem.
W bibliotece nie było ani jednego egzemplarza "małej encyklopeii PWN", z
której nie znikły strony z flagami państwowymi.
Post by Michał Grodecki
Post by Piotr P.
No to to był Hit! Rysowane koszulki, prawdziwe nazwiska... My trasy
"wytyczaliśmy" butami na piachu.
A u mnie rysowało się kawałkami cegły na asfalcie osiedlowych ścieżek.
Najlepsze były trasy przełajowe - przez chodnik, krawężnik, piach,
zdeptany trawnik, pod trabantem sąsiada...

Niektórzy mieli osobne kapsle (z taką samą flagą) do różnego podłoża.
Post by Michał Grodecki
Post by Piotr P.
Były nawet premie, liczyło się punkty
wg zasad prawdziwego wyścigu. Każdy miał drużynę jakiegoś państwa
(pamiętam, że "Słowo Ludu" znikało w 3 minuty - tam były pełne
składy drużyn). Oczywiście każdy chciał grać Polakami ewentualnie
Niemcami (Uwe Raab, Olaf Ludwik - pamiętam jeszcze nazwiska...),
Chyba Olaf Ludwig, ale pewny nie jestem.
A Szurkowski, a Szozda?

O ile pamiętam, w tych czasach mistrz Królak jeszcze prowadził warsztat
rowerowy - istna Mekka baniactwa z całej Warszawy :)
Post by Michał Grodecki
U mnie na osiedlu Niemcami nikt nie chciał grać - ale to było osiedle
wojskowe, dzieciarnia wychowana na "4 Pancernych". Każdy chciał grać
Polakami albo (w następnej kolejności) Czechami. Potem szli Rosjanie,
reszta się nie liczyła.
U nas dzieci wojskowych były spacyfikowane; nikt nie chciał być "Kacapem".

J.
--
Jacek Tomczak - Janowski
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
p47
2006-10-04 23:06:17 UTC
Permalink
U?ytkownik "Jacek." <***@atap.uru> napisa? w wiadomo?ci news:efvqf6$l61$***@mx1.internetia.pl...
(...)

(...)
Post by Jacek.
Post by Michał Grodecki
Chyba Olaf Ludwig, ale pewny nie jestem.
A Szurkowski, a Szozda?
Ba Szozda... Jak to o nim Bohdan Tomaszewski w transmisji mówił ; "Jedzie
Staszek Szozda,- cudowne dziecko dwóch pedałów." ..
Post by Jacek.
O ile pamiętam, w tych czasach mistrz Królak jeszcze prowadził warsztat
rowerowy - istna Mekka baniactwa z całej Warszawy :)
Prowadzi sklep i warsztat do tej pory, a po uliczkach osiedla na wyścigówce
(ekstra) wciąż jeździ. -Sąsiad;-)



Pozdr
kałach p47
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Jacek.
2006-10-05 07:19:48 UTC
Permalink
Post by p47
Ba Szozda... Jak to o nim Bohdan Tomaszewski w transmisji mówił ; "Jedzie
Staszek Szozda,- cudowne dziecko dwóch pedałów." ..
Cóż, TAKI komentator rodzi się tylko raz. Pamiętam jak Tomazewskiemu
włączyli roztrzęsiony i rozpaczliwie nieostry obraz z kamery na
śmigłowcu Mi-1. Zawahał się jedynie na sekundę, po czym podjął swoim
zwykłym tempem w duchu: Znowu widzę wyścig - na dole przewija się się
żółta koszulka lidera, nie wiemy czy przyłączył się do ucieczki, ale
możliwe, ż jedzie w peletonie, szkoda, że państwo tego nie widzą. Dał
radę mówić do końca, mimo że na obrazie z trudem dało się zoczyć szosę
albo jaką wieś.
Post by p47
Post by Jacek.
O ile pamiętam, w tych czasach mistrz Królak jeszcze prowadził warsztat
rowerowy - istna Mekka baniactwa z całej Warszawy :)
Prowadzi sklep i warsztat do tej pory, a po uliczkach osiedla na wyścigówce
(ekstra) wciąż jeździ. -Sąsiad;-)
Niesamowity gość.

BTW: pamiętam te ówczesne wyścigówki "ZZR" z wodociągowej rury - jak
który miał czeskiego Favorita, to był gość. Szczytem marzeń był Diamant
z NRD.

J.
--
Jacek Tomczak - Janowski
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Jacek
2006-10-12 20:59:34 UTC
Permalink
Post by Jacek.
nikt nie chciał być "Kacapem".
Z zupełnie innej beczki: kto wie (lub zgadnie:) co w polskim żargonie
lotniczym oznacza słow "kacap"?

J.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JerryKeey
2006-10-02 10:48:20 UTC
Permalink
U nas byl parapetowiec 0 kladlo sie monete na dloni i podbjalo o parapet.
Moneta upadala na inna monete wowczas zdejmowala sie zucona monetet i pte
przykryte (inaczej zostawaly na parapecie).

No a pikuty - czyli gra nozem wbijanym w ziemie?
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Tomasz Maćkowiak
2006-10-01 17:52:58 UTC
Permalink
W noża! ;-)

pozdr.
T.
Gemini
2006-10-01 22:27:14 UTC
Permalink
Post by Piotr P.
Witam!
Z racji zainteresowań chciałbym się dowiedzieć w co się niegdyś
grało. Osobiście pamiętam tylko gry/zabawy od lat 70-80 (tzn. np.
warcaby, chińczyk, pchełki, kapsle...) a jak to wyglądało wcześniej?
Szczególnie interesuje mnie okres 1930-70 i to najlepiej z podziałem na
gry "salonowe" i gry dla "pospólstwa".
Przed wojna dziadek grał w preferansa.
Natomiast ja z lat o70tych pamietam jeszcze "żydka" Rzucało się piłeczką
palantową o ściane i nalezało ją złapać . Każdy układ rąk był rozmaicie
punktowany. Ten który rzucał robił to tak by inni go nie wypunktowali. Jak
komuś piłeczka przy łąpaniu wypadła z rąk to wtedy sam rzucał a inni łapali.
Po wypunktowaniu kilku osób, stawały one pod ścianą i były "rozstrzeliwane"
czyli ci wygrani starali się trafić w nich piłeczką. Można było uciekać
wzdłuż muru"odtąd - dotąd".
A i jeszcze gra w Warszawiaka lata 80 na innym osiedlu. Strzelało się karne
wszyscy - wszystkim /gra dla niewielkiej liczby osób/ kto zebrał najmniej
punktów to stawał tyłem pod słupkiem braamki, Drudzy strzelali tak by
delikwenta trafić w 4litery.
--
Pozdroowka
Gemini
Adres antyspamowy.
"Polaków trudno zrozumieć, tak jak Walijczyków " /N.Davies/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-02 18:29:53 UTC
Permalink
pamietam jeszcze "żydka" Rzucało się piłeczką palantową o ściane i
nalezało ją złapać . Każdy układ rąk był rozmaicie punktowany. Ten
który rzucał robił to tak by inni go nie wypunktowali. Jak komuś
piłeczka przy łąpaniu wypadła z rąk to wtedy sam rzucał a inni
łapali. Po wypunktowaniu kilku osób, stawały one pod ścianą i były
"rozstrzeliwane" czyli ci wygrani starali się trafić w nich piłeczką.
Można było uciekać wzdłuż muru"odtąd - dotąd".
Dzięki, o tym nawet nie słyszałem.

Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Beno
2006-10-03 00:17:16 UTC
Permalink
U mnie na Mokotowie w latach 70. populane było berło - dwudrużynowa gra na
pozornie dość skomplikowanym planie rysowanym na asfalcie. Polegała na
wyparciu przeciwników za linie i wejściu do ich bazy po berło (zazwyczaj w
postaci kamienia). Żeby ze swojej wyjśc trzeba było obiec pół pola po takich
jakby murach, czyli wąskich korytarzach, z których przeciwnik mógł wypchnąć,
ale na rogach były baszty, w któych mozna się było schować. Pomimo może
lekko pokrętnego opisu, nie było to tak bardzo skomplikowane w praktyce, a
okazji do siłowania i przepychanek było dla całej sporej grupki.

Beno
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
JaMyszka
2006-10-03 14:23:10 UTC
Permalink
Post by Beno
U mnie na Mokotowie w latach 70. populane było berło - dwudrużynowa gra na
pozornie dość skomplikowanym planie rysowanym na asfalcie. Polegała na
wyparciu przeciwników za linie i wejściu do ich bazy po berło (zazwyczaj w
postaci kamienia). Żeby ze swojej wyjśc trzeba było obiec pół pola po takich
jakby murach, czyli wąskich korytarzach, z których przeciwnik mógł wypchnąć,
ale na rogach były baszty, w któych mozna się było schować. Pomimo może
lekko pokrętnego opisu, nie było to tak bardzo skomplikowane w praktyce, a
okazji do siłowania i przepychanek było dla całej sporej grupki.
We Wrocku dwie dekady wcześniej w tę grę się bawiłam;)
Zupełnie o niej zapomniałam:]

--
Pozdrawiam :)
JM
http://www.bykom-stop.avx.pl/index.html ; http://ortografia.pl/
Bezpieczny wolontariat: http://www.fah.pooh.priv.pl/
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Piotr P.
2006-10-09 16:43:36 UTC
Permalink
Dzięki wszystkim, którzy poświęcili swój cenny czas

Piotr P.
--
Archiwum postow odrzuconych: http://www.niusy.net/
Loading...