mkarwan
2016-03-08 09:23:39 UTC
"Adamie! Kiedyś - dawno temu - byliśmy przyjaciółmi.
Teraz pragniesz mnie postawić przed sądem (właśnie otrzymałem list od
Twojego adwokata), ponieważ napisałem prawdę: że jesteście - Ty i Twoi
ludzie - spadkobiercami Róży Luksemburg i jej straszliwej idei
wynarodowienia Polaków (oraz wszystkich innych narodów) - idei podjętej
potem przez Komunistyczną Partię Polski.
Uważasz, że się mylę?
Świetnie!
To dlaczego grozisz mi sądem, zamiast podjąć ze mną dyskusję?
A Twój adwokat pisze do mnie jakieś głupstwa o spółce giełdowej i jej
interesach, którym podobno zagrażają moje poglądy.
Czy idee i poglądy mają coś wspólnego z pieniędzmi i giełdą?
To do tego doszedłeś?
A to wstyd!
Ale wróćmy do tego, co było trzydzieści kilka lat temu - do lat 70. i 80.
zeszłego wieku.
Pewnie pamiętasz, gdzie i kiedy się poznaliśmy - w końcu lat 70., na kolacji
przy Alei Róż u Janki i Antoniego Słonimskich. (...)
Nawet chyba trochę niestosownie się zachowaliśmy - jeśli wziąć pod uwagę
wiek gospodarzy oraz wiek ich gości.
Ja już dobrze nie pamiętam, o co wtedy poszło, może Ty pamiętasz lepiej -
wydaje mi się, że to była wielka kłótnia, nawet awantura o sprawę polską.
Ale choć się tak pokłóciliśmy, to nie umniejszyło to mojego ówczesnego
podziwu i szacunku dla Ciebie - uważałem Cię nadal za rzecznika nadchodzącej
polskiej wolności, także za kogoś, kto prowadzi Polskę ku wolności.
Doprowadziliście ją - Ty i twoi ludzie - sam widzisz do czego.
Do lotniska pod Smoleńskiem.
Świadectwo tego, co wtedy o Tobie myślałem, jest w wydanej w roku 1984 w
wydawnictwie Jerzego Giedroycia mojej książce "Rozmowy polskie latem roku
1983".
To na pewno pamiętasz.
Przedstawiłem Cię tam jako więzionego przez totalitarne państwo bohatera
Polaków.
Także jako kogoś, kto w przyszłości, w wolnej Polsce, będzie strażnikiem
wolności.
"Kiedy Kuroń zostanie premierem - napisałem tam (w roku 1983) - to [...]
posadzi Adasia.
Bo Adaś nie zniesie najmniejszej niesprawiedliwości".
O jakże strasznie się omyliłem!
Ale nie byłem wówczas jedynym polskim pisarzem, który tak Cię widział.
Zbyszek Herbert zadedykował Ci wiersz, Marek Nowakowski pisał o Tobie
opowiadania.
A potem wszyscy staliśmy z opuszczonymi rękami, próbując zrozumieć, co się z
Tobą stało.
Wolności nie da się podzielić na kawałki - nie można mieć trochę wolności,
być wolnym po trosze.
Albo będziemy mieli całą wolność i wtedy będziemy wolni tak, jak byli wolni
Polacy w Pierwszej Rzeczypospolitej, albo będziemy czyimiś niewolnikami.
Ty właśnie tego nie zrozumiałeś - chciałeś, żeby Polska miała mały kawałek,
kawałeczek wolności - taki, który zamierzaliście nam dać Ty i Twoi ludzie.
Taki, który nam zaproponowaliście.
Ale my tego kawałka nie chcieliśmy mieć, my go nie potrzebowaliśmy.
Wolność, w jej złotej całości, jest fundamentem życia polskiego.
To jest jedyny fundament, na którym możemy zbudować całość naszego
narodowego istnienia.
Tego też nie umiałeś zrozumieć.
Jeśli zechcesz przeczytać moją nową książkę, "Samuela Zborowskiego", to tam
znajdziesz obszerne wytłumaczenie i uzasadnienie mojego poglądu na
problematykę polskiej wolności.
Ale może nie musisz tego czytać - bo ta wolność to już nie jest Twoja
sprawa.
I teraz nie możesz się już nazywać przyjacielem Jerzego Giedroycia i Zofii
Hertzowej, także Konstanty Jeleński nie jest już Twoim przyjacielem.
Bo Oni byli przyjaciółmi wolności.
Więcej - byli obrońcami naszej wolności i wiedzieli, że musimy ją mieć w jej
wspaniałej całości.
Twoimi przyjaciółmi nie są już także Janka i Antoni Słonimscy.
Antoni był człowiekiem wolności i na Twój widok, gdyby spotkał Cię w Alei
Róż, pewnie by się odwrócił, a nawet (wiemy obaj, że potrafił być brutalny -
był brutalnym obrońcą wolności) splunąłby Ci pod nogi.
Tego właśnie się doczekałeś.
Żeby bronić wolności, nie wystarczy wygłaszać moralnych kazań.
Trzeba jej bronić całym swoim życiem.
Adamie!
Co się z Tobą stało?
Więźniu z ulicy Rakowieckiej - na czym polega tajemnica Twojej przemiany?
Jaki dramat duchowy, jaka ponura tragedia ukrywa się za tą przemianą?
Jaki jest powód tej strasznej duchowej klęski, mój (niegdyś) drogi
przyjacielu?
Co zrobi przyszłość ze mną i z moimi książkami, to teraz, kiedy mam już 75
lat, mniej więcej wiadomo.
A co zrobi z Tobą?
Tego jeszcze nie wiadomo.
Jestem jednak pewien, że także i Ty zostaniesz zapamiętany.
Ale mam dla Ciebie w tej sprawie złą nawet bardzo złą wiadomość.
Przyszłość będzie o Tobie pamiętać i Polacy o Tobie nie zapomną.
Zostaniesz zapamiętany - jako wróg wolności.
Jarosław Rymkiewicz"
źródło
http://wpolityce.pl/polityka/106132-rymkiewicz-do-michnika-zostaniesz-zapamietany-jako-wrog-wolnosci
Teraz pragniesz mnie postawić przed sądem (właśnie otrzymałem list od
Twojego adwokata), ponieważ napisałem prawdę: że jesteście - Ty i Twoi
ludzie - spadkobiercami Róży Luksemburg i jej straszliwej idei
wynarodowienia Polaków (oraz wszystkich innych narodów) - idei podjętej
potem przez Komunistyczną Partię Polski.
Uważasz, że się mylę?
Świetnie!
To dlaczego grozisz mi sądem, zamiast podjąć ze mną dyskusję?
A Twój adwokat pisze do mnie jakieś głupstwa o spółce giełdowej i jej
interesach, którym podobno zagrażają moje poglądy.
Czy idee i poglądy mają coś wspólnego z pieniędzmi i giełdą?
To do tego doszedłeś?
A to wstyd!
Ale wróćmy do tego, co było trzydzieści kilka lat temu - do lat 70. i 80.
zeszłego wieku.
Pewnie pamiętasz, gdzie i kiedy się poznaliśmy - w końcu lat 70., na kolacji
przy Alei Róż u Janki i Antoniego Słonimskich. (...)
Nawet chyba trochę niestosownie się zachowaliśmy - jeśli wziąć pod uwagę
wiek gospodarzy oraz wiek ich gości.
Ja już dobrze nie pamiętam, o co wtedy poszło, może Ty pamiętasz lepiej -
wydaje mi się, że to była wielka kłótnia, nawet awantura o sprawę polską.
Ale choć się tak pokłóciliśmy, to nie umniejszyło to mojego ówczesnego
podziwu i szacunku dla Ciebie - uważałem Cię nadal za rzecznika nadchodzącej
polskiej wolności, także za kogoś, kto prowadzi Polskę ku wolności.
Doprowadziliście ją - Ty i twoi ludzie - sam widzisz do czego.
Do lotniska pod Smoleńskiem.
Świadectwo tego, co wtedy o Tobie myślałem, jest w wydanej w roku 1984 w
wydawnictwie Jerzego Giedroycia mojej książce "Rozmowy polskie latem roku
1983".
To na pewno pamiętasz.
Przedstawiłem Cię tam jako więzionego przez totalitarne państwo bohatera
Polaków.
Także jako kogoś, kto w przyszłości, w wolnej Polsce, będzie strażnikiem
wolności.
"Kiedy Kuroń zostanie premierem - napisałem tam (w roku 1983) - to [...]
posadzi Adasia.
Bo Adaś nie zniesie najmniejszej niesprawiedliwości".
O jakże strasznie się omyliłem!
Ale nie byłem wówczas jedynym polskim pisarzem, który tak Cię widział.
Zbyszek Herbert zadedykował Ci wiersz, Marek Nowakowski pisał o Tobie
opowiadania.
A potem wszyscy staliśmy z opuszczonymi rękami, próbując zrozumieć, co się z
Tobą stało.
Wolności nie da się podzielić na kawałki - nie można mieć trochę wolności,
być wolnym po trosze.
Albo będziemy mieli całą wolność i wtedy będziemy wolni tak, jak byli wolni
Polacy w Pierwszej Rzeczypospolitej, albo będziemy czyimiś niewolnikami.
Ty właśnie tego nie zrozumiałeś - chciałeś, żeby Polska miała mały kawałek,
kawałeczek wolności - taki, który zamierzaliście nam dać Ty i Twoi ludzie.
Taki, który nam zaproponowaliście.
Ale my tego kawałka nie chcieliśmy mieć, my go nie potrzebowaliśmy.
Wolność, w jej złotej całości, jest fundamentem życia polskiego.
To jest jedyny fundament, na którym możemy zbudować całość naszego
narodowego istnienia.
Tego też nie umiałeś zrozumieć.
Jeśli zechcesz przeczytać moją nową książkę, "Samuela Zborowskiego", to tam
znajdziesz obszerne wytłumaczenie i uzasadnienie mojego poglądu na
problematykę polskiej wolności.
Ale może nie musisz tego czytać - bo ta wolność to już nie jest Twoja
sprawa.
I teraz nie możesz się już nazywać przyjacielem Jerzego Giedroycia i Zofii
Hertzowej, także Konstanty Jeleński nie jest już Twoim przyjacielem.
Bo Oni byli przyjaciółmi wolności.
Więcej - byli obrońcami naszej wolności i wiedzieli, że musimy ją mieć w jej
wspaniałej całości.
Twoimi przyjaciółmi nie są już także Janka i Antoni Słonimscy.
Antoni był człowiekiem wolności i na Twój widok, gdyby spotkał Cię w Alei
Róż, pewnie by się odwrócił, a nawet (wiemy obaj, że potrafił być brutalny -
był brutalnym obrońcą wolności) splunąłby Ci pod nogi.
Tego właśnie się doczekałeś.
Żeby bronić wolności, nie wystarczy wygłaszać moralnych kazań.
Trzeba jej bronić całym swoim życiem.
Adamie!
Co się z Tobą stało?
Więźniu z ulicy Rakowieckiej - na czym polega tajemnica Twojej przemiany?
Jaki dramat duchowy, jaka ponura tragedia ukrywa się za tą przemianą?
Jaki jest powód tej strasznej duchowej klęski, mój (niegdyś) drogi
przyjacielu?
Co zrobi przyszłość ze mną i z moimi książkami, to teraz, kiedy mam już 75
lat, mniej więcej wiadomo.
A co zrobi z Tobą?
Tego jeszcze nie wiadomo.
Jestem jednak pewien, że także i Ty zostaniesz zapamiętany.
Ale mam dla Ciebie w tej sprawie złą nawet bardzo złą wiadomość.
Przyszłość będzie o Tobie pamiętać i Polacy o Tobie nie zapomną.
Zostaniesz zapamiętany - jako wróg wolności.
Jarosław Rymkiewicz"
źródło
http://wpolityce.pl/polityka/106132-rymkiewicz-do-michnika-zostaniesz-zapamietany-jako-wrog-wolnosci